18 listopada 2022

Co robić, żeby dzieci jadły

Nic nie cieszy rodzica tak bardzo, jak zjedzony przez dziecko posiłek. Nic tak bardzo nie doprowadza do rozpaczy, jak dziecko, które odmawia zjedzenia posiłku, na którego przygotowanie poświęciliśmy mnóstwo czasu. Ktoś kto tego nie doświadczył na pewno myśli, że to dziwne, bo przecież jeszcze żadne zdrowe dziecko celowo się nie zagłodziło… Ja sama nie ukrywam, że z żywieniem dzieci zmagam się od kiedy tylko pojawiły się w moim świecie. Jednak jako mama z prawie 10 letnim stażem, chciałabym podzielić się z Państwem kilkoma przemyśleniami:

Preferencje smaku dzieci nieustannie się zmieniają. Często słyszę jak rodzic mówi: „Moje dziecko tego nie je”. To błąd. Po pierwsze utwierdzamy dziecko w błędnym przekonaniu, po drugie to, że dzisiaj dziecko czegoś nie lubi, nie oznacza, że jutro nie zje tego ze smakiem. W naszym domu zdażyło się to wielokrotnie! Nie przypominajcie dzieciom czego nie lubią, a na pewno was nieraz zaskoczą.

Dzieci mają bardzo wrażliwe kubki smakowe, co oznacza, że czują smak o wiele razy bardziej intensywnie od dorosłych. Nie dziwmy się więc, że nie lubią przypraw, dojrzałych serów i oliwek. Muszą do tego dorosnąć. A tym czasem cieszmy się tym, że dzieci doskonale wyczuwają słodki smak warzyw i owoców.

Cukier… No cóż, zmęczona już jestem powtarzaniem jak bardzo szkodzi on dzieciom. Ale pomijając już oczywiste względy zdrowotne, nie można się dziwić, że dziecko nie zjadło obiadu, jeśli godzinę wcześniej daliśmy mu słodkiego gofra.

Oczekiwanie na posiłek to najlepszy czas na zachęcenie dzieci do poznania nowych smaków. U nas taki moment najłatwiej uchwycić z rana lub kiedy głodne dzieci wracają do domu. Właśnie wtedy, jako czekadełko, na stole pojawia się najładniejszy półmisek ze świeżymi warzywami i owocami. Magia sprawia, że znikają.

Zasada do 7 razy sztuka… Dużo, ale tyle razy trzeba, żeby dziecko poznało nowy smak. Amerykańska Szefowa kuchni, która poświęciła karierę zdobywania gwiazdek Michelin na rzecz karmienia dzieci w szkołach, uważa, że tyle właśnie razy musiała podać dzieciom nowy składnik, zanim zaczynały go jeść. Inne badania mówią też, że jeśli dziecko nie poznało jakiegoś smaku do 2 roku życia, zaczyna ten smak traktować jak truciznę – co jest logiczne – żeby się nie zatruć. Nie poddajmy się więc!

Kolejne badanie przeprowadzone w USA udowodniło teorię względności, co do tego co dzieciom smakuje. Wybór dziecka zależy od tego jakie są opcje i alternatywy. I tak na przykład, zgodnie z teorią, jeśli damy dziecku do wyboru marchewkę i szpinak – większość wybierze marchewkę. Jeśli natomiast szpinak położymy koło miseczki oliwek, dzieci powiedzą, że szpinak jest pyszny.

Dzieci lubią decydować za siebie i zjedzą więcej, jeśli pozwolimy im samodzielnie nałożyć na talerz wybrane potrawy. Obiad serwowany na półmiskach zawsze znika lepiej.

Dzieci chętniej próbują potraw, które same przyrządziły. Nauczmy dzieci zrobić jajecznicę, czy sporządzić koktajl owocowy. Czasami wystarczy też pozwolić dzieciom puścić wodze wyobraźni i pozwolić pobawić się w ozdabianie talerzy. „Ozdoby” zawsze znikają pierwsze, wspólne gotowanie jest mega frajdą!